sobota, 2 stycznia 2010

Ty możesz, Ty potrafisz

Czy zauważyliście drodzy czytelnicy (a wiem, że kilku się tu czasem przewinie :)), że o niektórych ludziach mówimy i myślimy: ona/on to da sobie radę? Niedawno moja siostra mnie skwitowała: "ta pyskata to zawsze sobie poradzi (albo coś mniej więcej takiego)". I fakt faktem, odkąd pamiętam, jest we mnie takie przekonie, że ja sobie poradzę i generalnie... radzę sobie. Zastanawia mnie tylko skąd to się bierze. Dlaczego o niektóre osoby martwimy się i staramy się im jakoś pomagać, bo mamy wątpliwości co do ich samodzielności i zaradności a co do innych osób tych obaw brak? I czy może tak zamartwiając się o te "mniej zaradne?"osoby nie upewniamy ich w tym, że sobie z czymś nie poradzą, że są jakieś gorsze, felerne? I tak zdaje mi się, że ta opinia otoczenia ma znaczny wpływ na wiarę w swoje możliwości drugiego człowieka. Sama po sobie zauważam, że jeżeli osoba, która jest dla mnie autorytetem, bądź jest to osoba, z której zdaniem się liczę podda pod wątpliwość moje plany, zamiary to łatwo mi szkrzydełka opadają i ciężko mi jest je później samemu podnieść. Hmm no i jaki mądry wniosek by tu wysnuć? Pomagać , nie pomagać? Myślę, że pomagać, ale przede wszystkim w uzyskiwaniu ludziom wiary w siebie :)